Post_Detail

Sztuczna inteligencja, prawdziwe działanie

Technologia Chmury

Sztuczna inteligencja, prawdziwe działanie

Po co nam sztuczna inteligencja? Rożek: „Otwiera drzwi do nowego rozdziału” [WYWIAD]

Błyskawiczny postęp technologiczny prowadzi nas w nowe zakamarki rzeczywistości. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom staramy się przekraczać kolejne granice, które do tej pory były dla człowieka nieosiągalne. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się obecnie w medycynie, elektronice czy w wyścigu o podbój kosmosu. A to jedynie skromny wycinek tego, jak technologia odmieniła naszą wizję świata.

Za jedną z kluczowych uznaje się sztuczną inteligencję (AI). Na wielu polach ma wyręczyć człowieka, zapewniając „perfekcję” w każdym calu, jak na algorytm przystało. To jednak budzi obawy o rolę człowieka w pełni zautomatyzowanym świecie, w którym samodzielne maszyny będą funkcjonowały obok nas.

Tu pojawia się pytanie: czy jako ludzie, będziemy w stanie w pełni zaufać sztucznej inteligencji w kwestiach dla nas szczególnie ważnych, jak np. zdrowie i życie? Kiedy dojdziemy do momentu, w którym algorytmy faktycznie staną się niezależne od człowieka? A może ludzie zawsze będą górowali nad technologią?

O tym wszystkim, a także innych problemach, wyzwaniach, możliwościach związanych ze sztuczną inteligencją i nowoczesną technologią, porozmawialiśmy z założycielem fundacji „Nauka. To lubię” dr Tomaszem Rożkiem.

Szymon Palczewski, CyberDefence24.pl: Jednym z najpopularniejszych tematów technologicznych jest sztuczna inteligencja (AI). Niektórzy oceniają, że to „słowo-wytrych”. A jak pan podchodzi do AI?

Dr Tomasz Rożek, fizyk i założyciel fundacji „Nauka. To Lubię”: Nie należy postrzegać jej jako jedną technologię, lecz cały ich zbiór. Moim zdaniem to nowy, inny sposób patrzenia na dane.

Dla przykładu odniosę się do konkretnej dziedziny. Czy nową technologią jest nanotechnologia? Moim zdaniem nie. Ona jest wejściem w zupełnie inny świat. Ale świat na wielu poziomach, w medycynie, elektronice czy dziedzinie nowych materiałów. Inaczej wygląda dyskusja o nanotechnologii – i szerzej całym świecie „nano” – wtedy, gdy rozmawia się chociażby z inżynierami biomedycznymi, próbującymi ją wprowadzić w medycynie, a zupełnie inaczej z tymi, którzy zajmują się np. elektroniką.

Sugeruje pan, że ze sztuczną inteligencją jest podobnie?

Według mnie ze sztuczną inteligencją jest dokładnie tak samo. AI to otwarcie nowych drzwi, lecz na pewno nie można postrzegać jej jako jedną technologię. Zupełnie inaczej o niej można rozmawiać w kontekście medycyny, a zupełnie inaczej w odniesieniu do innych obszarów.

Patrząc jednak na całą złożoność i skomplikowanie sztucznej inteligencji, czy możemy wskazać na jakieś elementy wspólne, charakteryzujące technologie oparte na AI?

Występuje jedna wspólna oś, która je wszystkie spina. Sztuczna inteligencja – co do zasady i definicji – to rozwiązanie analizujące ogromne zbiory danych. Mogą nimi być np. obrazy tomograficzne mózgu, na bazie których algorytm wyszukuje nieregularności świadczące o początkach choroby nowotworowej. Ale może być także analiza danych meteorologicznych albo społecznych.

W każdym przypadku na pierwszym miejscu znajdują się ogromne zbiory danych oraz zdolność do wyszukiwania na ich podstawie nieoczywistych zależności.

Współcześnie jednak posiadamy urządzenia, jak np. komputery, które również są w stanie analizować duże zbiory informacji. To po co właściwie nam jest potrzebna sztuczna inteligencja?

Oczywiście, zwykły komputer też potrafi sobie radzić z dużymi zbiorami danych, tyle tylko, że on do tego „radzenia sobie” potrzebuje zaangażowania człowieka. Najpierw ktoś musi napisać właściwy program, który wyznaczy urządzeniu drogę, jak powinno działać, np. w jaki sposób posortować informacje.

W momencie, gdy zależy nam na bardziej zaawansowanych operacjach, zwykły komputer okazuje się niewystarczający. Mówię tu o chęci, aby urządzenie samo np. pozyskiwało informacje, tworzyło wzory, znajdowało połączenia i zależności. W takich przypadkach przydatny jest algorytm, któremu jedynie z „grubsza” określa się ramy działania. Resztę wykonuje samodzielnie.

Obecnie niemalże wszystkie „smart urządzenia” reklamuje się jako posiadające sztuczną inteligencję – odkurzacze, lodówki, zegarki, kuchenki itd. Czy nie wpadamy w niezdrową fascynację tą technologią?

Moim zdaniem to chwyt marketingowy. Przykładowo, bez problemu w sklepie z odzieżą sportową można znaleźć t-shirt, który wykonano z „inteligentnego” materiału. Dzięki niemu koszulka w określonych momentach np. przepuszcza wilgoć lub zatrzymuje.

Widzimy więc, że dochodzi tutaj do licznych nadinterpretacji, czym jest AI, a to wynika z problemu z jednoznacznym jej zdefiniowaniem. Z tego względu nazywanie czegoś „sztuczną inteligencją”, często mija się z prawdą.

W takim razie skąd wynika trudność w zdefiniowaniu sztucznej inteligencji?

Być może wynika to z faktu, że w ogóle nie istnieje jednoznaczne określenie „inteligencji” tej naturalnej. Obecnie robi się to na wiele różnych sposób. Generalnie każdy z nas intuicyjnie wie i rozumie, czym ona jest. Nie potrafimy jednak użyć konkretnej definicji. To daje duże pole do nadinterpretacji.

Czy to nie jest tak, że producenci i marketingowcy, oferując „urządzenia ze sztuczną inteligencją”, tak naprawdę bazują na społecznej niewiedzy czym właściwie jest AI?

Bazują na wyobrażeniach i na założeniu, że to, co jest inteligentne, równocześnie jest postrzegane jako nowoczesne, innowacyjne. Lubimy mieć przecież rzeczy na czasie, nawet jeżeli wcale nie są one jakoś bardziej zaawansowane od poprzednich – czasami w grę wchodzi delikatny lifting. Dla nas to bez znaczenia i chętnie pozbywamy się „staroci”, nawet gdy nadal normalnie działają.

Dla firm to czysty biznes. Nie powinniśmy się nastawiać na zmianę ich strategii?

Producenci i marketingowcy nie zmienią swojego podejścia, pomimo hucznych deklaracji. Nadal będą ładnie „opakowywać” (pod kątem marketingowym – przyp. red.) swoje urządzenia, ponieważ żyją z tego, że je kupujemy. A kupujemy dlatego, że oddziałują na nasze zmysły. Nabywamy oczami, nie mózgiem.

W filozofii nurtującym jest pytanie: „ile musi być człowieka w człowieku, żeby był człowiekiem?”. Analogicznie chciałbym zapytać: ile musi być sztucznej inteligencji w sztucznej inteligencji, żeby była sztuczną inteligencją?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie występuje jednoznaczna definicja AI. Jest grupa ekspertów, która twierdzi, że obecnie mamy już do czynienia ze sztuczną inteligencją. Z drugiej jednak strony pojawiają się głosy, że tak naprawdę to będziemy ją dopiero mieli za jakiś czas, ponieważ rozwiązania, którymi współcześnie dysponujemy stanowią jedynie namiastkę całości. Skoro nie ma definicji AI, to trudno powiedzieć, kto w tym sporze ma rację.

Nie mam jednak wątpliwości, że z czasem algorytmy staną się coraz bardziej zaawansowane – będą np. jeszcze szybciej się uczyły. Tutaj jednak ponownie wchodzimy na nieostre pole. Czy tak naprawdę sztuczna inteligencja rzeczywiście gromadzi wiedzę? Jeśli tak, to czy ma tego świadomość? I czym w ogóle jest dla nas „świadomość”?

„Człowiek jest istotną doskonałą”. Tego typu stwierdzenia można spotkać, zagłębiając się w prowadzone badania np. nad mózgiem. Również w teologii pojawiają się tezy o wyjątkowości ludzi, ponieważ powstaliśmy „na wzór i podobieństwo Boga”. Z perspektywy naukowca i fizyka – czy pana zdaniem sztuczna inteligencja może być kiedyś doskonalsza od człowieka?

Nie wiem, jak definiować doskonałość. Nasze ciała z całą pewnością doskonałe nie są. W końcu chorujemy, a nasz układ kostny posiada pewne ograniczenia. Mamy mnóstwo technologii, które są od nas w czymś lepsze, po to je tworzymy. Zwykły dźwig podnosi przecież większe ciężary niż my.

Z AI jest tak samo, tworzymy ją po to, by była od nas lepsza, bo tylko wtedy będzie dla nas wsparciem. Jest wiele technologii, także cyfrowych, które prześcigają człowieka. Oczywiście, pozostaje kwestia ustawienia priorytetów.

Co ma pan na myśli?

Można sobie wyobrazić kogoś, kto nauczy sztuczną inteligencję, że dla dobra klimatu – i szerzej środowiska – lepiej byłoby, gdyby na świecie żyło mniej ludzi. Wniosek dla algorytmu jest prosty: w takim razie należy pozbyć się części populacji. To bardzo naiwne podejście, wynikające z braku zrozumienia złożoności całej historii. Przecież człowiek jest jednym z elementów przyrody i pozbywanie się któregokolwiek z „puzzli”, tworzących obraz świata ożywionego, jest kardynalnym błędem.

Co ciekawe, równocześnie te same głosy wyrywają sobie włosy z głowy, gdy słyszą o tym, jak wiele gatunków roślin czy zwierząt – w wyniku rozwoju technologicznego czy rozwoju cywilizacyjnego – znika z tej planety.

Obserwując współczesny świat, widzimy, że technologie lepsze od człowieka otaczają nas zewsząd. Jednak mimo wszystko nadal najważniejszy jest ludzki element.

Mówimy o technologiach, które są nie tylko w czymś od nas lepsze, ale również rekomendują podjęcie określonej decyzji. Jak dotąd, pod wszystkim i tak musi podpisać się człowiek.

Ma pan na myśli jakąś konkretną dziedzinę?

Wystarczy spojrzeć chociażby na algorytmy w medycynie. Są urządzenia, które świetnie radzą sobie z rozpoznawaniem obrazów albo nawet z interpretowaniem zachowań. Jednak obecnie nikt nie odważy się pójść do „algorytmu lekarza”, tylko do lekarza mającego wsparcie algorytmu. Tak samo jest w przypadku robotów chirurgicznych. Świetnie sobie radzą z niektórymi zabiegami, ale za każdym razem działania autoryzuje człowiek, który jest gdzieś w pobliżu.

Kiedy nadejdzie czas, gdzie algorytm będzie mógł bez autoryzacji podejmować decyzję?

W pewnym sensie w niektórych obszarach już tak jest. Przykładem może być giełda albo ruch lotniczy. Samolot przez gros lotu jest sterowany głównie przez algorytmy. Człowiek oczywiście zasiada za jego sterami w kokpicie, lecz – według niektórych badaczy – raczej ze względów psychologicznych. Prawdopodobnie nikt nie wsiadłby do samolotu bez pilota. Mimo tego, że to człowiek jest najsłabszym elementem w ciągu decyzyjnym. W wielu sytuacjach, w szczególności nagłych, awaryjnych, dynamicznych, decyzje i konkretne działania podejmuje algorytm, pomimo że w praktyce człowiek jest na miejscu.

Podobna sytuacja występuje w przypadku technologii militarnych, gdzie mamy do czynienia z nowoczesną bronią, jak np. autonomiczne drony.

Tak, coraz częściej się o tym słyszy w kontekście dronów, robotów kroczących itd. Już teraz wiele aktywności bierze na siebie algorytm, jednak gdy należy uruchomić konkretny pocisk czy użyć broni, to ostateczną decyzję chyba wciąż podejmuje człowiek.

Kiedy w takim razie oddamy pełną kontrolę i decyzyjność maszynie?

Moim zdaniem z pewnością się to wydarzy, jednak nie umiem podać konkretnego czasu. Może być tak, że w którymś momencie dojdzie do wypadku, gdzie ewidentnie zawinił człowiek. A wtedy bez trudu mogę wyobrazić sobie sytuację, w której usłyszymy: „Widzicie, to jednak algorytmy są lepsze”.

Skupmy się na sytuacji, w której człowiek zostanie wyłączony z podejmowania decyzji i wszystko będzie zależało od sztucznej inteligencji. Z jednej strony mamy obóz, który twierdzi, że za błędy maszyny odpowiada producent, a z drugiej jest grono ekspertów, wskazujących, że odpowiedzialność spoczywa na właścicielu. Do której grupy pan by się przypisał?

Bardzo trudno jednoznacznie rozwiązać ten problem. Znajduję argumenty za tym, żeby producent wziął odpowiedzialność, ponieważ jeśli mamy do czynienia z autonomicznym urządzeniem, to dlaczego niby miałby ponosić konsekwencje człowiek, który z niego korzysta? Mam na myśli chociażby samochody autonomiczne.

Z drugiej strony musimy pamiętać, że to nie jest tak, że istnieje jeden producent konkretnej technologii. Wynika to z faktu, że gdzie indziej powstaje oprogramowanie, w innym miejscu produkowane są podzespoły, a jeszcze w innym regionie wszystko jest spinane w całość. To właśnie rodzi pytanie: kto tak naprawdę jest odpowiedzialny?

Z pana słów wynika, że głównym hamulcowym do wdrożenia na szerszą skalę autonomicznych rozwiązań jest kwestia nie tyle ograniczeń technologicznych, a przypisania odpowiedzialności.

Według części ekspertów, m.in. od prawa, to właśnie kwestie przepisów są głównym hamulcowym, co dotyka np. branżę samochodów autonomicznych. Z punktu widzenia technologicznego w wielu miejscach spokojnie moglibyśmy już je posiadać i używać. Natomiast ze względów regulacyjnych tak się nie stało.

Skąd wynika ten problem?

W naszej doktrynie prawnej, jeżeli komuś dzieje się krzywda, to ma on prawo do odszkodowania. Odszkodowanie dostaje od sprawcy, który mógł się ubezpieczyć. W sytuacji, w której nagle nie ma winnego, zaczyna się kłopot.

Poniesiona szkoda może wynikać z wielu różnych rzeczy, np. tego, że algorytm się pomylił – nie tyle na poziomie analizy, ale dlatego, że był źle „wyszkolony”. A pamiętajmy, że kto inny szkoli, a kto inny go pisze.

Straty mogą powstać także dlatego, że np. na środku ulicy nagle pojawił się jakiś obiekt i algorytm go dobrze zinterpretował jako przeszkodę i ominął, uderzając jednak w coś podczas manewru.

W końcu może też odpaść koło od samochodu i ani informatyk, ani trener sztucznej inteligencji nie jest winien temu, że po prostu materiał był słabszy, albo ktoś w warsztacie źle dokręcił śruby. Widzimy więc, że jest tutaj mnóstwo wątków i cały czas trwa dyskusja, jak to wszystko poukładać.

Wspomniał pan wcześniej o tym, że już obecnie wiele urządzeń nie wymaga zaangażowania człowieka, lecz element ludzki cały czas występuje, aby wzbudzać pewność, że ktoś nieustannie czuwa nad tą technologią, np. autopilot w samolocie. Tu pojawia się pytanie: czy kiedyś w stu procentach zaufamy urządzeniom, które będą w pełni samodzielne? Inaczej mówiąc, gdyby miał pan wybór – wolałby pan poddać się operacji z udziałem wybitnego chirurga czy w pełni autonomicznego robota ze sztuczną inteligencją?

Już dzisiaj algorytmy są dużo lepsze niż wybitni specjaliści w wyszukiwaniu chociażby ognisk nowotworowych na zdjęciach. Algorytm znajduje je po prostu szybciej, zanim nowotwór zrobi się na tyle duży, że będzie dostrzegalny dla oka i mózgu człowieka. Sztuczna inteligencja taką nieregularność dużo wcześniej wyłapie. Pod tym względem moja odpowiedź brzmi: chciałbym, żeby mój lekarz miał do dyspozycji takie wsparcie.

Czytaj też: Sztuczna inteligencja wspomaga diagnozowanie nowotworów

Człowiek ma jednak bardzo ważny oręż w ręku: intuicję.

Z tego co wiem, żadna maszyna nie przekroczyła bardzo ważnej bariery, jaką jest właśnie intuicja, która nie wynika wprost z doświadczenia.

Sami doskonale wiemy, że czasami jest tak, że nieszablonowe kroki są skuteczniejsze niż te standardowe. Maszyna nie potrafi jednak uwolnić się z określonego schematu. Nie wiem, czy to kwestia wyczucia, czy nadprzyrodzonych umiejętności człowieka, a może jeszcze czegoś innego. Bardzo trudno zdefiniować to zjawisko, lecz z pewnością ono występuje. Gdy wszystkie dane mówią „należy zrobić tak”, ludzka intuicja wskazuje, że „lepiej jednak pójść w tę stronę”. U maszyn czegoś takiego nie ma.

Mówimy, że człowiek jest kreatywny, czyli posługuje się nie w sposób „zero-jedynkowy” tym co widzi, tylko dokłada do tego pewną wartość dodaną – coś takiego, co trudno opisać, co trudno zrozumieć, na co nawet najlepiej wyszkolona maszyna by nie wpadła. Tylko czy da się łatwo zmierzyć, która strategia jest skuteczniejsza? Choć nieszablonowe postępowanie jest w wielu miejscach atutem, to jednak w innych właśnie procedury i trzymanie się planu gwarantuje sukces i bezpieczeństwo.

Człowiek posiada intuicję, świadomość, wrodzoną inteligencję, zmysły itd. To wszystko sprawia, że jesteśmy w pewnym sensie „wyjątkowi”. W tym kontekście technologia może nam tylko pomóc, ale nas nie zastąpi?

Być może tak jest. Są ludzie, którzy twierdzą jednak, że „szósty zmysł”, o którym czasami się mówi, to nic innego, jak tylko odpowiednio duży dobór danych i doświadczenia. Ich zadaniem lekarz, kierowca lub ktokolwiek inny owszem posiada go, lecz nie powstał on z niczego.

Pojawiają się głosy, że nie dysponujemy „szóstym zmysłem” od urodzenia, ale nabieramy go z czasem – doświadczeniem, wiedzą, wyczuciem. W tym sensie pojawia się na bazie analizy bardzo dużych zbiorów danych. Czy w tym wszystkim jest element wyjątkowości? Trudno mi powiedzieć.

Wiele mówi się o tym, że sztuczna inteligencja jest technologią przełomową dla medycyny, przemysłu, sektora cyfrowego itd. A jak AI, zmienia dziedzinę, w której się pan specjalizuje – fizykę?

Na pewno jest pomocna wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi zbiorami danych. Przy przeprowadzaniu eksperymentów, szczególnie w dziedzinie fizyki cząstek czy jądrowej, występuje bardzo szeroki zasób informacji i umiejętność wyszukania w nich czegoś wartościowego jest podstawą działania. W momencie, w którym badacz ma wsparcie algorytmu, po prostu jest mu łatwiej.

Z tego wynika, że sztuczna inteligencja to dla was przede wszystkim narzędzie wsparcia przy pracy z danymi.

Mówiliśmy wcześniej o klimacie. Liczba danych klimatycznych, jakie spływają każdego dnia, godziny, minuty z różnych czujników, np. w samolotach, satelitów, z balonów, ze stacji naziemnych, nawodnych, podwodnych – jest po prostu niesamowita. Próba ich analizy za pomocą tradycyjnych metod, przy użyciu klasycznych komputerów, jest wyzwaniem, bo wiąże się ze sporymi ograniczeniami. Problem narasta, ponieważ danych jest coraz więcej.

Podsumowując naszą rozmowę, czy według pana to właśnie sztuczną inteligencję należy uznać za najbardziej przełomową technologię? Czy widziałby pan inną, na którą powinniśmy postawić?

Zgodnie z tym, o czym mówiliśmy na samym początku, nie traktuję sztucznej inteligencji jak jednej technologii, to – jak wspomniałem – otwarcie drzwi do nowych możliwości na wielu różnych polach. Za każdym razem, gdy pojawia się moment, w którym „otwieramy drzwi gdzieś dalej”, myślimy sobie, że jest to najbardziej przełomowe osiągnięcie. Jednak z czasem okazuje się, że potrafimy pójść jeszcze dalej. W odniesieniu do AI, nie sądzę, żeby to był ostatni pokój w tym domu. Moim zdaniem takowych jest więcej.

W takim razie jak należy traktować sztuczną inteligencję?

Osobiście sztuczną inteligencję traktuję jako narzędzie do pogłębiania wiedzy w wielu innych obszarach. Nie sądzę, żeby udało się dogłębnie zrozumieć chociażby kod genetyczny człowieka bez wsparcia inteligentnych algorytmów. Dla mnie AI po prostu jest bardzo ważnym narzędziem, dzięki któremu będzie można przełamywać bariery w wielu dziedzinach.

Na zakończenie – szybkie pytanie, szybka odpowiedź. Proszę dokończyć zdanie: Gdy myślę o sztucznej inteligencji, najbardziej przeraża mnie…

Brak rozsądku ludzi, że AI zostanie wykorzystana – i to już się dzieje – w niecnych celach.

Gdy myślę o sztucznej inteligencji, najbardziej fascynuje mnie…

Jej umiejętność szybkiej analizy i wyszukiwania wzorów w dużych zbiorach danych.

Gdy myślę o sztucznej inteligencji, widzę świat…

… bardziej autonomiczny. Czy będzie on lepszy, to już zależy od nas.

Gdybym miał wybór, chciałbym/nie chciałbym żyć w takim świecie…

Chciałbym.

Ponieważ…

Myślę, że będzie ciekawie [uśmiech].

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Również dziękuję.

***Rozmowa z dr Tomaszem Rożkiem na temat technologii, w tym sztucznej inteligencji, w kontekście kosmosu będzie dostępna na portalu Space24.pl.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected] Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Chiny chcą uregulowania wojskowej AI. Pierwsze takie stanowisko w ONZ

Armia i Służby Chiny chcą uregulowania wojskowej AI. Pierwsze takie stanowisko w ONZ CyberDefence24 14.12.2021 13:54 Drukuj

PDF

Fot. Fot. John Samuel/Wikimedia Commons/CC 4.0 Facebook

Twitter

LinkedIn

Kopiuj link

Wyślij email Na łamach ONZ Chiny wskazały, że należy uregulować kwestię wojskowego zastosowania sztucznej inteligencji, ponieważ pozwoli to np. ustabilizować stosunki między państwami i zapobiec wyścigowi zbrojeń. Zdaniem Pekinu to wyzwanie, z którym musi się teraz zmierzyć ludzkość.

Chiny zaprezentowały swoje stanowisko na temat uregulowania wykorzystania sztucznej inteligencji (AI) dla celów wojskowych podczas konferencji ONZ. Rozpoczęła się ona w Genewie 13 grudnia br. a jej motywem przewodnim jest przegląd konwencji dotyczącej zakazu lub ograniczenia niektórych rodzajów konwencjonalnego uzbrojenia („Convention on Certain Conventional Weapons").

Li Song, chiński ambasador ds. rozbrojenia, wskazał, że dokument zawierający stanowisko Pekinu jest pierwszą tego typu propozycją Chin, ale i w ogóle w ramach ONZ, odnoszącą się do kwestii uregulowania wojskowego użycia sztucznej inteligencji. „Skupia się (dokument - red.) na kluczowych aspektach, w tym np. badaniach, wdrażaniu i wykorzystaniu AI w wojsku oraz proponuje konkretne rozwiązania" - wskazał.

Wyzwanie dla całej ludzkości

Przedstawiciel Państwa Środka podkreślił, że rozwój sztucznej inteligencji, mającej szerokie zastosowanie we współczesnym świecie, wpłynął na życie człowieka, odmieniając m.in. sposób jego pracy.

Jego zdaniem technologia ta daje z jednej strony wielkie możliwości, lecz z drugiej wiąże się z nieprzewidywalnymi wyzwaniami w obszarze bezpieczeństwa. Wiążą się one z m.in. zasadami zarządzania AI i etyką. Z tego względu mówimy o zjawisku, z którym musi zmierzyć się cała ludzkość.

Czytaj też AI w wojsku wymaga zaufania do maszyny i człowieka

Stanowisko Chin

W dokumencie prezentującym stanowisko Chin podkreślono, że ze względu na umacnianie światowego pokoju, opartego na współpracy i zrównoważonym bezpieczeństwie, należy dążyć do wypracowania konsensusu w sprawie uregulowania wojskowego zastosowania sztucznej inteligencji. Zdaniem Pekinu warto także „stworzyć efektywny system zarządzania, aby zapobiegać poważnym skutkom, a wręcz katastrofom wywołanym przez wojskowe wykorzystanie AI" - cytuje fragment dokumentu CGTN.

Według Państwa Środka podjęcie wspólnych działań pomoże zbudować zaufanie między państwami, zabezpieczyć światową stabilność na poziomie strategicznym, zapobiec wyścigowi zbrojeń oraz łagodzić obawy związane z użyciem AI. #READ[ articles: 98877 | showThumbnails: false ]

Chcemy być także bliżej Państwa -- czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać -- zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected] Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Sztuczna inteligencja, prawdziwe działanie

Bill Gates powiedział kiedyś, że postęp technologii polega na takim jej dostosowywaniu, aby człowiek nawet jej nie zauważał i stała się częścią jego codziennego życia. I tak już dzieje się w wielu obszarach, a zwłaszcza w biznesie. Czy sztuczna inteligencja jeszcze bardziej odmieni nasze postrzeganie technologii?

Jeśli popatrzysz na różne działania wielu instytucji, nawet quasi-PR-owe, to zawsze straszyło się sztuczną inteligencją. Ostrzegano, że niedługo będzie miała własną świadomość, wyjdzie z komputerów i przejmie kontrolę nad światem. Zobacz, co się dzisiaj dzieje. Dlaczego upada dziennikarstwo? Przez rozwój uczenia maszynowego. Fake newsy w dużym stopniu są tworzone przez AI, już teraz sztuczna inteligencja powoduje wykluczenia i radykalizację. Technologia przyspiesza wiele zjawisk, dlatego tak ważne jest wykorzystywanie sztucznej inteligencji do właściwych działań – uważa Michał Wroczyński, założyciel Samurai Labs, czyli startupu, który ma chronić przede wszystkim dzieci przed zagrożeniami w internecie.

W głośnym, uhonorowanym Oscarem za scenariusz filmie „Ona” z Joaquinem Phoenixem i Scarlett Johansson w rolach głównych samotny pisarz nawiązuje romans z systemem operacyjnym, który został zaprojektowany, by spełnić wszystkie pragnienia użytkownika. Obserwowanie, jak rozwija się relacja na linii człowiek–maszyna, jest niezwykle fascynujące. W jednej z najważniejszych scen produkcji Samantha (nazwa systemu) przekonuje postać graną przez Phoenixa: „Pomogłeś mi odkryć zdolność do pragnienia”. I choć kinowemu postrzeganiu AI jeszcze wiele do rzeczywistości, postęp technologiczny już dawno stał się faktem, a to, jak szybko będzie rozwijać się sztuczna inteligencja, zależy nie tylko od wybitnych naukowców i programistów, ale również – a może przede wszystkim – od odbiorców tychże rozwiązań. – Sądzę, że dalszy rozwój AI to najważniejszy trend, jaki będziemy obserwować w nadchodzących miesiącach. Interesują się nim zarówno spółki technologiczne, jak i inwestorzy, dlatego warto go uważnie obserwować – mówi Michał Dziergwa, twórca innowacyjnego robota EMYS.

Najtrudniejszy pierwszy krok

Rozwój sztucznej inteligencji można analizować w kontekście wielu aspektów, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że AI największy wpływ ma – i wciąż będzie miała – na świat biznesu. Eksperci podkreślają, że pojawianie się kolejnych usług opartych właśnie na sztucznej inteligencji to jedno z najważniejszych zjawisk w biznesie ostatnich lat, o ile nie dekad. AI upraszcza, automatyzuje, pozyskuje i wykorzystuje dane, żeby jeszcze lepiej zrozumieć konsumenta oraz dostarczyć mu produkty i doświadczenia. Trudno oprzeć się wrażeniu, że osiągnięcie przewagi biznesowej bez wdrażania algorytmów sztucznej inteligencji czy uczenia maszynowego jest już po prostu niemożliwe.

– AI wkracza do świata biznesu. Firmy, które już dziś myślą o rozwiązaniach AI, automatyzacji czy optymalizacji procesów, będą miały zdecydowanie łatwiej. Trendy nie tyle trzeba obserwować, co je przewidywać – wyjaśnia Ula Sankowska, co-CEO MIM Solutions. Startup znalazł się w naszym zestawieniu najlepszych startupów AI, które można znaleźć w tym numerze „My Company Polska”. – To po prostu świetny czas do rozwijania innowacyjnych rozwiązań. Sztuczna inteligencja zwykle ma kluczowe znaczenie, gdyż ułatwia nadążanie za zmieniającymi się czynnikami zewnętrznymi – dodaje Krzysztof Raczyński, były CEO Digital Fingerprints.

Nie będzie przejęcia kontroli nad światem

Jednym z najważniejszych trendów bezpośrednio związanych z rozwojem sztucznej inteligencji z całą pewnością jest automatyzacja, mająca współcześnie wiele wymiarów. Technologia umożliwia komputerom wykonywanie takich zadań jak rozpoznawanie mowy, przenoszenie danych czy też analizowanie i podejmowanie decyzji, które wcześniej były zarezerwowane wyłącznie dla człowieka. Sztuczna inteligencja to nie tylko szybko uczące się roboty – tworzone przez takie podmioty jak Nomagic, który stworzył robotyczną rękę optymalizującą pracę chociażby w centrach logistycznych – ale również liczne usługi usprawniające prowadzenie biznesu.

– Nasze roboty mają intuicję – uczą się, zbierają doświadczenie w poszczególnych magazynach. Nie znając nowego opakowania, mimo wszystko dają sobie z nim radę, bo to opakowanie w miarę podobne do innych, z którymi miały do czynienia w przeszłości. Nie mówimy więc o prostym mapowaniu w stylu: „widziałem już taki kabelek, więc wiem, jak go podnieść”, lecz skomplikowanym procesie: „widziałem 10 różnych kabelków, w różnych opakowaniach, więc teraz potrafię podnieść nie tylko te 10, ale również kilka innych” – wyjaśnia Kacper Nowicki, założyciel Nomagic. A o przyszłości sztucznej inteligencji startupowiec mówi tak: – Jestem zafascynowany postępami, jakie w obszarze AI robi świat. Jednym z najnowszych ciekawych rozwiązań jest generowanie obrazów na podstawie tekstu. Sądzę, że w praktycznych rozwiązaniach jesteśmy daleko od „humanoidalnego” robota, który będzie słuchał naszych poleceń – w tym przypadku wciąż jesteśmy na etapie budowania maszyn przeznaczonych do realizacji konkretnych celów. Rozwój AI być może nie jest tak szybki, jak mogliśmy się tego spodziewać, czego przykładem są chociażby wciąż nie do końca działające autonomiczne samochody, jednak wierzę, że jesteśmy na właściwej drodze. Absolutnie nie obawiam się, że sztuczna inteligencja przejmie kontrolę nad światem.

Ciekawym zjawiskiem w kontekście rozwoju AI, widocznym zwłaszcza w ostatnich miesiącach, jest popularyzacja voice i video botów. – Chatboty już na dobre zadomowiły się w naszej cyfrowej rzeczywistości, a zatem już czas, by do gry weszły videoboty. Technologicznie jesteśmy na to gotowi – przekonuje Sławomir Kroczak, współzałożyciel startupu SmartyMeet.

Kolejny przykład? Virbe to firma, która stworzyła wirtualne istoty mające wspierać przedsiębiorców w lepszej i efektywniejszej komunikacji z klientami – zarówno w sferze online, jak i offline. – Nasze wirtualne istoty każdego dnia nabywają nowych umiejętności i poszerzają kompetencje. Ich zadaniem jest odciążenie ludzi w najbardziej powtarzalnych zadaniach, a jednocześnie dbają o to, by kontakt z człowiekiem miał bardziej osobisty charakter – tłumaczy Krzysztof Wróbel, CEO Virbe. Bo sztuczna inteligencja nie służy do tego – o czym alarmują sceptycy – by odebrać ludziom pracę. To możliwość optymalizacji pracy tam, gdzie jest to możliwe, dzięki czemu pracownika można oddelegować do ważniejszych, znacznie kreatywniejszych zadań. To oczywista korzyść dla każdej organizacji, prawda?

Voiceboty to ogromna szansa dla całego rynku, której pojawienie się nie byłoby możliwe, gdyby nie dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji. Niech o tym, jak ogromny potencjał drzemie w tego typu rozwiązaniach, świadczy fakt, że KODA – jeden z liderów w obszarze tworzenia technologii chatbotowych i voicebotowych wykorzystywanych w obsłudze klienta, sprzedaży czy procesach HR-owych – rozpoczęła niedawno ambitną ekspansję zagraniczną poza regionem Europy Środkowo-Wschodniej. Przedstawiciele spółki tłumaczą, że to decyzja podyktowana rosnącym zapotrzebowaniem na takie właśnie usługi.

Mnóstwo odcieni AI

W proces optymalizacji i upraszczania doskonale wpisują się również platformy low-code i no-code, pozwalające na tworzenie systemów bez konieczności znajomości języka programistycznego. Pojawiły się na rynku już w latach 90., ale ich popularność wzrosła dopiero w ostatnich latach. Tego typu rozwiązania to nie tylko wspomniana już łatwość obsługi, ale także raczej łatwa integracja z innymi systemami czy szeroka dostępność.

Upraszczanie pewnych procesów to dla firm nierzadko najważniejszy wyznacznik zastosowania algorytmów sztucznej inteligencji czy uczenia maszynowego. Digital First AI rozwija sztuczną inteligencję, która stworzy efektywną strategię marketingową na podstawie wyłącznie zdawkowych informacji na temat firmy. Lalafo to startup działający na podobnych zasadach co popularne serwisy aukcyjne, z tym że za stworzenie atrakcyjnych ofert sprzedażowych odpowiedzialna jest właśnie sztuczna inteligencja. REDD to z kolei rodzimy proptech, który AI wprowadza na rynek nieruchomości – przedstawiciele spółki tworzą rozwiązanie mające zastąpić rzeczoznawców ustalających ceny nieruchomości.

– Rynek AI wyceniany jest na ponad 300 mld dol. z perspektywą wzrostu do 1 bln dol. w 2029 r. Ta wartość to wynik szerokiego zastosowania sztucznej inteligencji w sektorach finansowych, w tym bankowym, ubezpieczeniowym czy giełdowym. Algorytmy decydujące np. o przyznaniu kredytu hipotecznego, wysokości składek ubezpieczeniowych czy maszyny tradingowe to nie science fiction, tylko standardowe narzędzia biznesowe. Naszym celem jest wdrożenie tego typu poziomu innowacji na rynku nieruchomości komercyjnych, bowiem opracowane przez nas algorytmy pozwolą funduszom inwestycyjnym podejmować strategiczne decyzje szybciej i lepiej – zapowiada Tomasz Ogrodzki, CEO REDD Group.

Na ratunek medycynie

Eksperci nie mają wątpliwości, że sztuczna inteligencja już teraz przewiduje zdarzenia z trafnością, o jakiej nie śniło się ani analitykom, ani futurologom. I chociaż ta „umiejętność” AI może posłużyć do najróżniejszych celów, najlepiej widać ją w medtechu. Ten sektor gospodarki niezwykle rozwinął się w ostatnich dwóch latach nie tylko ze względu na rozpowszechnienie telemedycyny czy ze względu na fakt, że stosunkowo dobrze poradził sobie z wyzwaniami, jakie przyniosła pandemia COVID-19. Do świata medycyny, na znacznie szerszą skalę niż dotychczas, wkroczyła sztuczna inteligencja. Wkroczyła z gigantycznym sukcesem.

Wystarczy spojrzeć na innowacyjne polskie startupy, które leczenie ludzi i zapobieganie chorobom wyniosły na niespotykany wcześniej poziom. Deepflare opracował algorytmy wspomagające proces wynajdywania kolejnych szczepionek mRNA. BioCam rozwija nieinwazyjną i bezbolesną metodę monitorowania oraz diagnostyki stanu układu pokarmowego za pomocą sondy wielkości kapsułki – w wyciąganiu wniosków z danych zbieranych przez urządzenie pomaga AI. MedApp (który kilka miesięcy temu znalazł się w naszym zestawieniu najlepszych startupów Big Data) rozwija obecnie dwa produkty, z których jeden służy przede wszystkim do diagnostyki i monitorowania stanu zdrowia pacjenta, co bez wykorzystania sztucznej inteligencji byłoby utrudnione. – Nasz CarnaLife System to aplikacja umożliwiająca pacjentom zdalną diagnostykę i monitoring z wykorzystaniem zewnętrznych urządzeń. Udostępniamy przychodniom i klinikom naszą aplikację, która pobiera niezbędne dane, a następnie wysyła je do chmury, gdzie są analizowane przez właściwe algorytmy. Te zaś, na podstawie ustawionych parametrów, alarmują pacjenta o przekroczeniu założonych norm, np. dotyczących ciśnienia krwi. Tworzy się pewnego rodzaju dokumentacja i historia medyczna, dzięki której w zdalny sposób można diagnozować pacjenta – opisuje innowację Krzysztof Mędrala, prezes MedApp.

Tego typu rozwiązania nie tylko poprawiają ogólny stan zdrowia pacjentów, ale mają również zbawienny wpływ na samo funkcjonowanie służby zdrowia, gdyż np. sprawiają, że regularne fizyczne wizyty w ośrodkach medycznych przestają być konieczne – a to pozytywnie wpływa na drożność placówek związaną z przyjmowaniem pacjentów. Biorąc pod uwagę to, co działo się w szpitalach w najtrudniejszych pandemicznych miesiącach, nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że takie właśnie działania są konieczne, by uniknąć kolejnych kryzysów.

Sztuczna inteligencja to zdecydowanie przyszłość, która dzieje się już teraz – jest to powtarzany przez wszystkich truizm, ale jakże prawdziwy! Choć oczywiście AI przynosi ze sobą liczne wyzwania oraz nie jest wolna od wad, stwarza jednocześnie szanse, o jakich jeszcze kilkanaście lat temu biznes mógł jedynie pomarzyć. Im szybciej przedsiębiorcy zrozumieją, że bez rozwiązań wspieranych sztuczną inteligencją przegrają rynkowy wyścig, tym bardziej skorzysta na tym rodzima – i nie tylko – gospodarka.

Bo zanim osiągnie się świetne wskaźniki makroekonomiczne, należy opracować innowacje. A o nie znacznie łatwiej, jeśli zaprzyjaźnimy się z AI.

---

Okiem eksperta

Autor komentarza: Tomasz Mucha, Head of corporate & product communication, MB Cars, MBCEE

Raport „Sztuczna inteligencja, prawdziwe działania” wskazuje rozwój sztucznej inteligencji (AI) jako jedno z najważniejszych zjawisk ostatnich lat. Już dziś algorytmy AI czynią codzienność współczesnego człowieka zwyczajnie łatwiejszą – automatyzują żmudne procesy, wyręczają w poszukiwaniu informacji i prowadzą kompleksowe analizy. Mercedes-Benz już na wczesnym etapie dostrzegł możliwości sztucznej inteligencji w motoryzacji i korzysta z nich na wielu polach: komfortu, wydajności oraz bezpieczeństwa.

Wszystkie modele z gwiazdą mają przełomowy system multimedialny MBUX, który uczy się zwyczajów użytkownika, dzięki czemu jego obsługa jest wyjątkowo intuicyjna. Interfejs MBUX może sugerować często używane aplikacje i przypominać o ważnych terminach. Przykład: jeśli w każdy wtorkowy wieczór dzwonimy do określonej osoby, system przypomni nam o tym w kolejny wtorek wieczorem. Z tych funkcji korzystają już miliony kierowców mercedesów na całym świecie.

Kolejnym przykładem jest inteligentna nawigacja w zelektryfikowanych modelach Mercedes-EQ, która nie tylko wyznacza trasę dojazdu do celu, ale planuje też postoje na ładowanie, uwzględniając m.in. natężenie ruchu, topografię drogi, styl jazdy czy temperaturę akumulatora – wszystko odbywa się proaktywnie i w czasie rzeczywistym.

Sztuczna inteligencja stanowi również podstawę funkcji częściowo zautomatyzowanej jazdy, na czele z innowacyjnym systemem Drive Pilot, opcjonalnie dostępnym w Klasie S oraz EQS-ie na niemieckim rynku. Dzięki szczegółowym mapom i rozbudowanym układom monitorowania otoczenia odciąża on kierowcę w bezpieczny, komfortowy sposób. Komponenty Drive Pilot w postaci systemów wspomagających są zresztą dostępne w samochodach z gwiazdą od wielu lat – co pozwoliło uniknąć już niezliczonej liczby kolizji i wypadków.

Mercedes-Benz nie bez powodu ma ambicje, by utrzymywać pozycję technologicznego lidera nie tylko w dziedzinie elektromobilności, ale i samochodowego oprogramowania. Wykorzystanie potencjału sztucznej inteligencji w samochodach przyszłości pozwoli osiągnąć im nieznany wcześniej poziom komfortu, bezpieczeństwa i efektywności.